Tarta z agrestem i bezą włoską

Myśląc o agreście, od razu przypomina mi się działka moich dziadków i kujący krzew z zielonymi kuleczkami. Zrywając owoce, zawsze mocno kaleczyłem sobie dłonie, ale stanowczo było to warte zachodu. Następnie wysysałem kwaśno-słodki środek, a skórki rzucałem w kąt, aby nikt nie widział. Dziś krzewu już nie ma, a agrest

Czytaj Dalej

Komentarze